piątek, 30 listopada 2012

Jak i czym niszczyłam swoje włosy?

Skoro w ostatnim poście umieściłam ulubione produkty które odratowały mi włosy(macie je również w zakładce na gorze), to teraz za prośbą narviki opisze jak je doprowadziłam do tak beznadziejnego stanu.

Co robiłam? czego nie robiłam? :

Oleje.
Nie stosowałam ich wcale. Jeśli już się do tego zmusiłam to nie widząc efektów zniechęciłam się. No ale przecież takiego sianka jak moje włosy nie uleczy jakiś tam olej ;). Były zbyt suche i rozdwojone. Za szybko się zniechęciłam i nakładałam za dużo oleju co też nie pomagało. Po czasie zauważyłam, że moje włosy lepiej reagują na ciepłe oleje. Jak widać nie warto się od razu zrażać. Warto też wiedzieć, że nieodpowiedni olej może np. puszyć włosy. Dobrze jest go dobrać do swojej porowatości.

Maski/odżywki.
Hmm jeśli już to kupowałam te reklamowane. Byłam strasznie podatna na to. Nie liczył się skład, więc była to głownie chemia zmieszana z silikonami. No i tak prawdę mówiąc jakim cudem moje włosy mogły być nawilżone?. Teraz z perspektywy czasu widzę, że czasami udało mi się trafić na coś lepszego. Była to np. maska nivea(nie jest już produkowana). Nie zawierała silikonów, natomiast miała fajny skład. Zmiana włosów została zauważona przez moje koleżanki. Usłyszałam, że są miękkie i zdrowe- chociaż prawda została odkryta przy bliższym przyjrzeniu się im. Rozdwojenia sięgały połowy długości włosa. Jak widać reagowały one dobrze na coś bez silikonów i o bogatszym składzie. Dlatego właśnie jestem za naturalną pielęgnacją a nawet nie tyle naturalną co opierającą się na treściwych produktach. Jeśli w składzie nic nie ma to nawet jeśli maska ma dobre opinie to ja jej nie chce. Nie uważam również silikonów za zło, ale stosuje je umiarkowanie(nie w każdym produkcie i wole te "lekkie"). Warto ufać składowi i naszym włosom(po pewnym czasie je poznacie i nauczycie się rozróżniać składniki które lubią) a nie reklamie i producentowi.

Płukanki.
A co to takiego ;). Nigdy ich nie stosowałam. Odkryłam je posiadając już bloga. Dociążały one moje włosy oraz dodawały im blasku. Mimo tego, że nie były jeszcze w pełni nawilżone(puszyły się)to jednak je pokochały. Zioła zamiast jeszcze bardziej je wysuszać poprawiały ich wygląd.

Wcierki.
Tez rzadko używałam. Czasami było to coś na przetłuszczanie- nie działało. Teraz wiem, że dzięki nim moje włosy szybciej rosną. Ziołowe wcierki(i płukanki) zapanowały nad przetłuszczaniem.

Domowe spa.
Moje włosy nigdy nie miały takich dni w których bym im coś takiego zrobiła. No a przecież w kuchni mamy tyle półproduktów... np. kakao -wygładziło mi włosy, siemię lniane- zastąpiło lakier do włosów, stanowi bazę domowych masek i używam go teraz zamiast wody przy naturalnym farbowaniu, oliwa i miód- robię z nich ciepłe kompresy, mamy także mleko, jajko itd. Z ogrodu, ogródka np. liście gruszy- powodują baby hair, kwiaty bzu- nabłyszczają, koperek- zwalcza wypadanie, pietruszka- wzmacnia włosy itd.

Słońce.
Sprawia ono, że włosy stają się kruche. Osłabia cebulki oraz potrafi mocno rozjaśnić włosy. Ja swoich nigdy przed nim nie chroniłam. Po lecie potrafiły być dużo jaśniejsze, bardzo suche i kruche. 

Zabezpieczanie włosów.
Chroni ono przed mechanicznymi uszkodzeniami, wiatrem itd. Ja nigdy tego nie robiłam. Zresztą do tej pory o tym zapominam, więc akurat to nie niszczyło mi tak włosów.

Alkohol w kosmetykach.
Jak wiemy może on wysuszać włosy. Moje również bardzo źle na niego reagowały.

Tarcie ręcznikiem mokrych włosów.
O ile czesanie mokrych włosów im nie szkodzi tak tarcie już tak. Teraz wiem, że trzeba je odciskać i delikatnie się z nimi obchodzić.

Cieniowanie.
Nie będę was namawiać do zrezygnowania z cieniowania. Jeśli komuś służy to ok. Jednak moje włosy się po nim gorzej układają i niszczą się. Nawet pod koniec wakacji po przypaleniu płukanką połamały się tylko te krótsze włosy ;).

Brak umiejętności czytania składów.
Czyli to samo co pisałam przy maskach. Kierowałam się reklamą a nie składem co nie służyło moim włosom. Teraz wiem co lubią i szukam tego w kosmetykach.

Szampony.
Zawsze to były takie z SLES- jednak ono nie niszczy mi włosów. Zawierały one także silikony i obciążały mi włosy i wzmagały przetłuszczanie. Nadmiar chemii doprowadził to nadwrażliwości skalpu. Nadal źle on reaguje na takie kosmetyki, więc wybieram te o naturalnym składzie.

Czesanie.
Nigdy nie rozczesałam się "plastikiem" , więc problem niszczenia przy czesaniu odpadał. Obecnie w tym celu używam szczotki z włosia dzika.

Gumka do włosów.
Wszystkie cienkie gumki wplątywały się w nie- czasami musiałam wspomóc się nożyczkami ;). Poprawiałam je przesuwając w górę włosa przez co nad karkiem robił się kołtun. Teraz wiem, że moje włosy lubią duże, miękkie gumki. Tylko takie je utrzymują i nie wplątują się.

Rozjaśnienie włosów.
Tutaj również nie uważam tego za coś złego. Chyba, że ktoś zamierza tak jak ja nakładać codziennie farbę(naturalny kolor- patrz poniższe zdj, był ciemny i bardzo oporny na farby) i trzymać ja naprawdę sporo dłużej. "Przypaliło" mi to trochę włosy.


Efekt?
Bardzo suche, rozjaśnione przez słońce, plączące się włosy.
Z takiego koloru przeradzały się w to coś:

Bardzo rzadko je rozpuszczałam bo później nie mogłam ich rozczesać. Zbijały się w strąki. Farbowane końce łatwo falowały lub robił się z nich jeden wielki kołtun(2zdj):

Tu już podczas pielęgnacji(od razu widać różnicę) i comiesięcznego podcinania(mistrz drugiego planu-szary papier toaletowy :D):

Zawsze uważałam, że mam zbyt gęste włosy(a tak naprawdę po nawilżeniu i wygładzeniu okazało się, ze to tylko efekt puszenia, teraz są gęstsze- patrz zdjęcia po wygładzeniu w historii włosowej) i robiłam mały koczek nad karkiem a reszta włosów luźno opadała( to niebieskie to właśnie gumka). Inaczej włosy mnie oplatały i "dusiły":
Cieniowałam je dość mocno.

Porównanie:


Dla obecnych włosów(patrz nagłówek), warto było zmienić nawyki pielęgnacyjne. Powiem tak- najgorzej jest się za to zabrać, ponieważ wydaje się nam, że to zajmuje zbyt dużo czasu. Prawda jest zupełnie inna. Kosmetyki również wcale nie muszą być drogie. Np. na mnie najlepiej podziałała wcierka za 4 zł ;). Co prawda teraz mam ich więcej ale zaczynałam prowadząc bloga z minimalną(ale dopasowaną do moich włosów) pielęgnacją i efekty były widoczne. Zrażał mnie też stan włosów- wydawało mi się, że ich "naprawa" potrwa wieki ale przez ostatni rok udało mi się wiele zdziałać.
Najkrótsze włosy miałam po zapięcie stanika i mocno cieniowane u góry a najdłuższe opadały na tyłek.

A wy jakie popełniałyście/popełniacie błędy?

P.s w tym miesiącu wydałam na siebie(włosy, ciało, twarz, ubrania) jedyne 2.55 euro :D.


Przed chwilą dostałam kolejny zapas oliwy. Na początku myślałam, że to mandarynkowy likier- wygląda podobnie(tak wiem, głodnemu chleb na myśli). Kolor jest bardzo intensywny.












środa, 28 listopada 2012

Moje włosy po roku intensywnej pielęgnacji. Jakie miałam włosowe cele i czy je osiągnełam?, Pierwsze urodziny bloga.

Bardzo wam dziękuje za to, że jesteście ze mną :*.
Mój blog ma dzisiaj pierwsze urodziny.
Zaczynało się od pisania dla samej siebie. Teraz częściej ktoś mnie odwiedza :)





Jakie miałam włosowe cele zakładając bloga?
* Gęstość, gładkość, zapanowanie nad puszeniem, i najważniejsze... zejście z farbowanych włosów i wyleczenie nadwrażliwego, swędzącego skalpu(po odżywce i szamponie pewnej firmy).


Krótka ich historia:
Moje włosy ogólnie mimo braku pielęgnacji  raz wyglądały lepiej a raz gorzej. Jednak miałam problem z rozdwojonymi końcami, nie umiałam zapanować nad ich nawilżeniem. Zawsze słońce rozjaśniało mój naturalny kolor włosów(wierzchnia warstwa była jaśniejsza co widać na zdjęciu), nigdy ich przed nim nie chroniłam. Czasami robiły się naprawdę sporo jaśniejsze i jeszcze bardziej kruche. Do tej pory nie są odporne na jego działanie.



 Mając takie włosy postanowiłam je rozjaśnić(żałuje do dziś). Najpierw były jaśniejsze pasemka. Gościł też między czasie na mojej głowie rudy, wszelakie brązy itd. Po pasemkach postanowiłam zostać blondynką. Farba znacznie pogorszyła stan moich włosów. Jednak była nakładana za często i trzymana na włosach zbyt długo- mam oporne na farbowanie włosy.
Po blondzie bardzo szybko je pofarbowałam na ciemny brąz i pocieniowałam. Farby zmywały się z moich włosów do koloru widocznego na zdj(jasny brąz+białawe pojedyncze włoski).
Miałam w planach pofarbowanie ich na kolor zbliżony do naturalnego i zapuszczanie. Jednak wszystkie farby się zmywały, więc miałam na włosach coś w stylu ombre hair.
Różnica między odrostami a stanem farbowanych włosów była ogromna. Dół przypominał sianko:
Tak prawdę mówiąc to powinnam je wtedy obciąć. Nie zrobiłam jednak tego. Włosy przestały rosnąć- ale chyba nikt się nie dziwi?;). Podcięłam ile mogłam i skupiłam się na ich nawilżeniu i poroście. Porost był dla mnie ważny, ponieważ skracałam je co miesiąc. Wolałam to od ścięcia sporej ilości włosów.

I tu postanowiłam założyć bloga.
Włosy po pewnym czasie wygładziły. Walczyłam też z wypadaniem.
Wygrałam tą walkę(prawie) i włosy ładnie zgęstniały:






Farbowane końce już pewien czas temu zostały całkowicie obcięte.
Po roku:
Mimo małej różnicy w długości, przyrost jest duży(a przynajmniej mnie satysfakcjonuje), ponieważ pozbyłam się farbowanej części włosów. Czyli to co zaznaczyłam czarną kreską odrosło. Pod koniec wakacji straciłam również 6cm włosów.


Wydaje mi się, że moje włosy już nie mają tak pięknego koloru jak kiedyś. Odrastają jakieś jaśniejsze :/
Farbuje je więc naturalnie.

Jak sobie poradziłam z wypadaniem?
*Podsumowanie akcji: walka o każdy włos- http://blogeve-evel.blogspot.com/2012/08/a-jednak-cuda-sie-zdarzaja-i-moje-wosy.html
*Walka o każdy włos 2-http://blogeve-evel.blogspot.com/2012/09/podsumowanie-walki-o-kazdy-wos-czesc-2.html
*Walka o każdy włos 3- http://blogeve-evel.blogspot.com/2012/10/podsumowanie-walki-o-kazdy-wos-czesc-3.html
*Walka o każdy włos 4, zbyt szeroki przedziałek- http://blogeve-evel.blogspot.it/2012/11/podsumowanie-walki-o-kazdy-wos-4-duga.html


Ulubione produkty, półprodukty, płukanki, wcierki.

Wygładzające:
Spirulina- zmieszana z odżywka silnie wygładzała moje włosy.
Balsam do włosów wypadających green pharmacy.
Maska do włosów miodowe avokado- można dzięki niej uzyskać efekt zbyt gładkich włosów.
Mój spray do włosów z dodatkiem odżywki b/s i maski z drobinkami.
Płukanka z kakao.
Ruska bania. Miód i leśne jagody.
Fito spray- kolor i blask.

Nawilżające:
Maska do włosów drożdżowa.
Maska natur Vital hair loss mask.
Również maska do włosów miodowe avokado.
L'Biotica Wax Latte.
Gliss Kur oil nutritive masło regeneracyjne.
Balsam na brzozowym propolisie.
Balsam do kąpieli babydream fur mama.
Ruska bania. Miód i leśne jagody.
Balsam indola do włosów farbowanych.
Podgrzewane oleje- ulubiony mix to oliwa z oliwek i pyłek kwiatowy w miodzie.

Nabłyszczające.
Spirulina.
Placenta.
Fito spray kolor i blask.
Płukanka wzmacniająco-przyciemniająca.
Szampon apis z minerałami z morza martwego i olejem arganowym- jednak lekko podrażniał.
Złota ajurwedyjska maska.
Płukanka z dodatkiem olejku.
Maska miodowe avokado.

Wzmacniające cebulki/ przyśpieszające porost:
Maska drożdżowa.
Wcierka kulpol l-102
Masaż skalpu- również podczas ich mycia.
Aktywne serum Agafji na porost włosów.
Zioła(jestem fanką ziołowych płukanek. Wbrew wszystkiemu kochają one nawet codzienne ziołowe płukanki, źle reagują na zioła wydzielające śluz).
Płukanka kawowa.
Produkty z walki o każdy włos.
Płukanka z liści gruszy.

Przetłuszczanie:
Domowa wcierka z bylicy bożego drzewka.

Podrażniony skalp:
Cerkogel-żel keratolityczny do skóry głowy nadmiernie łuszczącej się, swędzącej, podrażnionej.
Green pharmacy balsam przeciwłupieżowy.
Olej z korzenia łopianu.

*wszystkie wcierki i płukanki są w zakładce na górze bloga.

Dodatkowo mieszam szampon z wybranymi ziołami, oraz korzeniem mydlnicy lub orzechami piorącymi. Mieszam indygo z ecliptą alba(wzmacnia ona cebulki), lubię ziołowe oleje. Dbam o siebie od wewnątrz.
Nie trę ich ręcznikiem, czeszę szczotką z włosia dzika, chronię przed słońcem. Nie poprawiam kucyka przesuwając gumkę w górę włosów- ściągam ją i zakładam ponownie. Dzięki temu nie niszczą mi się ona tak w okolicach karku. Na noc zaplatam luźny warkocz- przynajmniej dzięki temu mąż nie śpi na moich włosach ;). Nadal rozczesuje na mokro i nie zmienię tego.

Osiągnięte cele:
- zejście z farbowanych włosów,
-wygładzenie,
-nawilżenie,
-zejście z cieniowania,
-odbicie włosów od skóry głowy,
-większa gęstość,
-łatwiej mi je rozczesac,
- nie plączą się już tak bardzo, nie robi mi się kołtun nad karkiem,
-eksperymentowałam i poznałam je trochę,
-skalp nadal jest wrażliwy ale już nie swędzi codziennie :/, staram się pielęgnować je naturalnie. 

Między czasie moja historia włosowa pojawiła się u anweny. Z perspektywy czasu widzę, że powinnam z nią poczekać. Jednak myślałam, że już lepiej być nie może ;).  Moje włosy pozytywnie mnie zaskakują.


Kolejny taki post ukaże się za rok :)













poniedziałek, 26 listopada 2012

Planeta organica złota maska ajurwedyjska- gęstość i wzrost włosa. Recenzja.

Witajcie kochane. Dziś recenzja maski o obłędnym wyglądzie.


Link do maski: http://www.bioarp.pl/pl/p/Maska-do-wlosow-zlota-ajurwedyjska-gestosc-i-wzrost-olej-z-drzewa-nim-olej-z-drzewa-sandalowego-wakrotka-azjatycka-acai/340
Cena: 27,50 zł- 300ml.

Opis:
Złota ajurwedyjska maska dla włosów stworzona na bazie indyjskich ziół, stosowanych w dawnej nauce ajurweda do przywracania piękna i zdrowia włosów.

Składniki aktywne: 
Organiczny olej drzewa nim (Organic Melia Azadirachta Seed Oil) – bogate w witaminę E  i niezbędne dla włosów aminokwasy, ma działanie intensywnie nawilżające, odżywcze i regenerujące. 
Organiczny olej z drzewa sandałowego (Organic Santalum Album (Sandalwood) Oil) -  wzmacnia i stymuluje wzrost włosów. 
Wąkrotka azjatycka (Hydrocotyle Asiatica Extract) - zawiera kwas asjatowy, będący silnym antyoksydantem, udoskonala mikrocyrkulację krwi, wzmacnia cebulki włosowe. 
Jagody acai (Oleracea Fruit Extract) - zawierają wszystkie znane witaminy i minerały. Takiej ilości pożytecznych substancji, jak w acai nie ma w żadnym innym naturalnym produkcie. Jagody acai nasycają skórę głowy witaminami, odnawiają strukturę osłabionych i kruchych włosów.

Sposób użycia:
Nanieść maskę na umyte, mokre włosy. Rozprowadzić na całej długości i pozostawić na 5-10 minut, następnie zmyć wodą. 

Skład : 
Aqua with infusions of Organic Melia Azadirachta Seed Oil(organiczny olej drzewa nim), Hydrocotyle Asiatica Extract(wąkrotka azjatycka), Euterpe Oleracea Fruit Extract(ekstrakt z jagód acai), Organic Santalum Album (Sandalwood) Oil(organiczny olej z drzewa sandałowego), Cedrus Atlantica Bark Oil (olej cedra atlantyckiego), Juniperus Communis Fruit Extract (ekstrakt z owoców jałowca), Bambusa Vulgaris Leaf/Stem Extract (ekstrakt bambusa); Cetearyl Alcohol(emoliet "tłusty"), Amodimethicone(silikon zmywalny łagodnym szamponem), Cetrimonium Chloride(ma działanie antystatyczne i antymikrobowe), Behentrimonium Chloride(zapobiega elektryzowaniu, ułatwia rozczesywanie), Cetyl Ether(emoliet), Mica(nadaje perłowy wygląd kosmetykom, nabłyszcza włosy), Titanium Dioxide(absorbuje promieniowanie uv), Silica(krzemionka), Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride(posiadający właściwości odzywcze antystatyk, tworzy powłokę ochronną na włosach), Parfum(zapach), Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid.(konserwanty)


Moja opinia:
Próbkę maski dostałam od dark_lady i postanowiłam kupić pełnowymiarowe opakowanie.
Pierwsze co pewnie rzuci się wam w oczy to orientalny, piękny zapach oraz wygląd. Co tu dużo mówić, maska wygląda zjawiskowo.
W słońcu:

W pomieszczeniu z lampą błyskową:
Kolejnym plusem jest także skład. Zawiera organiczne oleje, ekstrakty, substancje otulające oraz jeden, łagodny silikon. Maska może nasycać cebulki witaminami. A czy wzmocniła moje? trudno powiedzieć czy to jej zasługa ale cebulki są wzmocnione.
Opakowanie jest ładne i solidne:
Maska "znika" trochę na moich włosach, więc nakładam jej więcej. Wtedy także poprawia się jej działanie. 
Na mokrym pasemku(wygląda jak rozgwieżdżone niebo ;)):


Średnia ilość maski na włosach sprawia jednak, że tych drobinek we włosach zostaje bardzo malutko. Co pewnie niektórych ucieszy:
Większa ilość maski = więcej drobinek. Tak samo jest w przypadku skalpu, gdzie trudniej je wypłukać.
Moja szczotka z włosia dzika jednak całkowicie wyczesuje te drobinki z włosów. Radzi sobie z kurzem, więc to także nie było dla niej problemem.
Maska lepiej działa solo(bez innych odżywek wcieranych we włosy przed nią) oraz trzymana dłuższą chwilę(15-20minut).
Jest to jednak moim zdaniem lekki produkt-ale nie aż tak lekki jak np. maska łopianowa. Mam przez to mieszane uczucia co do niej. Nie należy ona do moich ulubionych masek.Włosy są po niej miękkie, puszyste i lekkie. Nie zauważyłam zwiększonego nawilżenia włosów po niej. Raczej nie wygładza, jest nawet odwrotnie bo moje końce się po niej bardziej wywijają(nie dociąża ich). Włosy dzięki drobinkom nabierają blasku. Dlatego także odrobinę maski zmieszałam z odżywką w sprayu. Drobinki we włosach ładnie wyglądają w słońcu i w razie czego mogę je(nadmiar lub całość) wyczesać szczotką z włosia dzika, uzyskując jedynie delikatny efekt.

Tutaj widać miesięczne zużycie(maska była nakładana na zmianę z innymi produktami):

Gęstość- maska jest gęsta:


Miałyście?














sobota, 24 listopada 2012

Odżywki bez spłukiwania. Czy warto je stosować ?

Pewnie ,że warto. Taka odżywka pielęgnuje nasze włosy pomiędzy myciami. Na dodatek możemy jej użyć widząc, że nasze włoski potrzebują nawilżenia. Działają szybko i co najważniejsze są bardzo wygodne bo nie trzeba ich spłukiwać.Chronią one włosy, dodają blasku, zapobiegają puszeniu i podkreślają skręt. Do wyboru mamy treściwsze odżywki b/s, oraz lżejsze spraye- chociaż w sumie wszystko zależy od składu i danej odżywki bo nawet te o lżejszej konsystencji mogą obciążać.
Takie odżywki doceniłam dopiero po "przypaleniu" włosów płukanką. Z tym, że akurat wtedy wymagały takiego nawilżenia, że chłonęły szybko zwykłą emolietową(silikon, duże ilości różnych olejków) maskę. Czyli znowu potwierdziło się, że najlepiej patrzeć na skład a nie na przeznaczenie :).


Masło;

Skład:

Aqua, Cetearyl Alcohol, Butyrospermum Parkii Butter, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Dimethicone, Glycol Distearate, Argania Spinosa Kernel Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Sclerocarya Birrea Seed Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Panthenol, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein,, Hydrolyzed Keratin, Behentrimonium Chloride, Polyquaternium-37,  Propylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, Dicaprylyl Carbonate, Phenoxyethanol, Hydroxyethylcellulose, Methylparaben, Parfum, Propylene Glycol, PPG-1 Trideceth-6, CitricAcid, Linalool, Limonene, Hexyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Citronellol, CI 15985, CI 47005.



Już trzecim składnikiem jest masło shea. Dalej mamy 7 olejków, są to: olej arganowy, olej macadamia, oliwa z oliwek, olej ze słodkich migdałów,olej z pestek moreli, olej marula pozyskiwany z "drzewa słoni"(przynosi blask i miękkość włosów), olej sezamowy. Dodatkowo w składzie mamy witaminę B5,hydrolizat z pszenicy i hydrolizat keratyny, zmiękczacze, substancję otulające włos, lekki silikon.



 
Spray gliss kur oil nutritive(zdjęcie powyżej).
Lubiłam ten spray, był to fajny dodatek do maski. Jednak sam spray już nie miał tak świetnego działania. Odżywka jest bardzo lekka. W składzie te same oleje co w masce(brak masła shea).
Skład:
Aqua, Cyclomethicone, Phenyl Trimethicone, Argania Spinosa Kernel Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Sclerocarya Birrea Seed Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Panthenol, Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed Keratin, Dimethiconol, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Lactic Acid, Polyquaternium-16, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein, Cetrimonium Chloride, Parfum, Sodium Benzoate, Linalool, Limonene, Hexyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Phenoxyethanol, Citronellol, Benzyl Alcohol, Geraniol, CI 15985, CI 47005.



 
Następnie kupiłam spray Marion z octem z malin.
Niestety ale ten spray jest dla moich włosów jeszcze lżejszy niż spray gliss kur. Działanie jest neutralne(dlatego został w PL). Nie szkodzi ale także nie pomaga. Nie zauważyłam zwiększonego blasku czy nawilżenia po nim.
Skład:Aqua, Cetrimonium Chloride, Glycerin, Polyquaternium-70 (and) Dipropylene Glycol, Propylene Glycol, Coceth-7 (and) PPG-1-PEG-9 Lauryl Glycol Ether (and) PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Rubus Ideaus Fruit Extract, Acetum, Prunus Armeniaca Fruit Extract, Prunus Persica Fruit Extract, Pyrus Malus Fruit Extract, Polysorbate 80, Phenoxyethanol (and) Ethylhexylglycerin, PEG-12 Dimethicone, Parfum, Methylizothiazolinone, Cl 16255, Cl 16185
W składzie wysoko gliceryna, substancja powlekająca, zatrzymująca wilgoć, ekstrakt z malin, ocet, ekstrakt z moreli, brzoskwiń i jabłka. Pod koniec składu mamy bardzo lekki silikon.
Powinien nawilżać i domykać łuski włosa.

 

Czysta linia: Pielęgnujący Fito-spray do włosów kolor i blask.
Odżywka była naprawdę fajna. Nabłyszczała(zauważyłam jak bardzo dopiero po recenzji i porównaniu z innymi odżywkami) ale co najważniejsze eliminowała elektryzowanie i puszenie. Również w przypadku kręconych włosów.
Skład:
Aqua, Polyquaternium-16(polimer antystatyczny, błonotwórczy),PEG_40 Hydrogenerated Castor oil(pełni rolę solubilizatora), Cocotrominium Methosulfate( posiada między innymi funkcję antystatyczną), Trifolium Pratense(Clover) Flover Extract( ekstrakt z kwiatów czerwonej koniczyny), Urtica Dioica(Nettle) Leaf Powder( ekstrakt z liści pokrzywy), Chamomilla Recutita Flower Extract( ekstrakt z rumianku pospolitego), Achillea Millefolium Extract( wyciąg z liści krwawnika), Hypericium Perforatum Flower/Leaf/Steam Extract( wyciąg z kwiatów, liści, łodyg dziurawca) Chelidonium Majus Extract (ekstrakt z glistnika), Panthenol (wit B5), Propylene glycol(glikol propylenowy), Caprylic/Capric Trigliceryde(olej neutralny, natłuszcza, wygładza), Alcohol, Citric Acid(kwas cytrynowy), Disodium EDTA(konserwant), Diethylhexyl Syringylidenemalonate( zapewnia ochronę przed utlenianiem dla wrażliwych na światło składników, zwykle obecny w kremach z filtrami), Methylisothiazolinone( silny konserwant), Parfum, Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronellal, Limonene, Linalool, Buthylphenyl Methylpropial(substancje zapachowe), CL19140, CL 42090.
Zawartość alkoholu: 0,03%

 

 

Spray do włosów uszkodzonych domowe recepty.
Spray nadawał się do ochrony włosów. Witaminy wzmacniały cebulki. Jeśli chodzi o działanie na włosach jest to lekki produkt.
Skład: Aqua, Propolis Extract(ekstrakt z propolisu), PEG-40 Hydrogenated Castor Oil(pomaga wprowadzić do roztworu wodnego składniki trudno rozpuszczalne), Climbazole(środek przeciwgrzybiczny), Dimethicone(poprawia rozczesywanie, zapobiega elektryzowaniu, wygładza,łatwo zmywalny silikon), Ribolavin(wit B2), Calcium Pantothenate(wit B5), Niacin(wit PP), Cyclodextrin(cyklodekstryny stosowane są do pochłaniania czy stopniowego uwalniania zapachów), Hydrolyzed Milk Protein(hydrolizat protein mleka), Hydrolyzet Wheat Protein(hydrolizat protein pszenicy), Prunus Amygdalus Dulcis Protein(białko uzyskane ze słodkich migdałów), Parfum, Citric Acid, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.(konserwanty)
To skład z kartonika na składzie z buteleczki brak: parfum, citric acid. 





Tigi. Let it Be.
To już prawdziwa bomba składowa. Mieszanka aloesu, gliceryny, olei, ekstraktów, substancji powlekających itd :)
Mimo składu nie obciążała mi włosów, jednak była również neutralna. Znalazłam dla niej 2 inne zastosowania o jednym powiem dziś a o drugim napiszę w  recenzji. Bosko pachnie.
Tigi Let it Be ekologiczna odżywka wzmacniająca włosy bez spłukiwania. Nie testowana na zwierzakach.
Skład: Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Juice(sok z aloesu), Glycerin(gliceryna), Butyrospermum Parkii (Shea Butter)(masło shea), Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil(olejek ze słodkich migdałów), Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Oil(olej z owoców bergamotki), Citrus Grandis (Grapefruit) Peel Oil(olej greipfrutowy), Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Oil(olejek z rozmarynu), Aqua (Water/Eau), Olea Europaea (Olive) Fruit Oil(oliwa), Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil(olej słonecznikowy), Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil(olej jojoba), Chamomilla Recutita (Matricaria ) Extract (Chamomile)(ekstrakt z rumianku), Hibiscus Sabdariffa (Hibiscus) Flower Extract(ekstrakt z kwiatów hibiskusa), Agaricus Bisporus (Button Mushroom) Cap/Stem Extract(ekstrakt z pieczarki), Cochlearia Armoracia (Horseradish) roqt Extract(ekstrakt z chrzanu), Wheat Amino Acids(pszeniczne aminokwasy), Rice Amino Acids(ryżowe aminokwasy), Stearyl Alcohol(emoliet, emulgator w/o), Phenoxyethanol(konserwant), Caprylic/Capric Triglyceride(poprawia, lepkość daje poślizg), Cetrimonium Chloride(zapobiega elsktryzowaniu, substancja kondynująca), Cetyl Alcohol(emulgator o/w, emoliet tłusty), Stearic Acid, Hydroxyethyl Ethylcellulose(wiąże, stabilizuje, poprawia lepkość), Brassicamidopropyl Dimethylamine(roślinna amina, pozyskiwana z oleju brassica), Polyquaternium-37(sufraktant kationowy), Quaternium-91, Cetearyl Alcohol(emoliet tzw. tłusty), Panthenol(wit B5), Peg-17 Dimethicone(bezpieczny silikon zmywalny), Cetrimonium Methosulfate(antystatyk), Polyquaternium-55, Citric Acid, Tetrasodium Edta, Limonene, Methylisothiazolinone, Linalool, Benzaldehyde, Ethyl Acetate, Heliotropine, Vanillin



Ostatnio zrobiłam na jej bazie nawilżający i rozświetlający spray.
Zostało mi troszkę sprayu do włosów uszkodzonych i dolałam do niego trochę odżywki Tigi(1/4 ), oraz odrobinę złotej maski- tylko ze względu na zawarte w niej drobinki. 
Spray rozświetla włosy i wygładza.

Tutaj jednak potrzebujemy dobrze rozpylającego aplikatora. Ujarzmiam nim również baby hair- w tym celu wylewam najpierw troszkę na dłoń. Dopiero potem nakładam preparat na włosy.



Aloesowa mgiełka.
40% aloesu, reszta to woda oraz kilka kropel oleju mosqueta.
O ile moje włosy nie przepadają za aloesem to akurat ta mgiełka przypadła im do gustu :). Nawilżała ale również była lekka.


Kilka moich spostrzeżeń: 
- lepiej unikać nakładania takich odżywek blisko głowy, ponieważ mogą obciążyć.
-dobierzcie odżywkę do swojego rodzaju włosów. Wiadomo te grube i gęste włosy mogą sobie pozwolić na cięższe odżywki.
-wystarczy tylko odrobina odżywki b/s. Zbyt duża jej porcja również obciąży włosy.
-warto eksperymentować i tworzyć coś własnego :).



Lubicie takie odżywki? wolicie spraye czy typową, lejącą konsystencje?  Macie swoich ulubieńców?
Ja zdecydowanie bardziej wole spraye. Zapominam o odżywkach b/s- do niedawna nie stosowałam ich wcale. Jednak do spray-ów łatwiej mi się było przekonać.













czwartek, 22 listopada 2012

Listopad-trochę "inne"naturalne farbowanie indygo. Czyli o tym jak je sobie ułatwiłam. Henna khadi, sante a może własna mieszanka? małe porównanie.

Witam :)
Jak co miesiąc ponownie zafarbowałam włosy. Tym razem jednak trochę inaczej.
Po pierwsze znacznie je sobie ułatwiłam dodając do mieszanki zamiast wody...żelu z siemienia lnianego oraz korzenia prawoślazu. Dzięki temu mieszanka nabrała konsystencji pasty i mogłam ją trochę przeciągać w dół włosa. Śluz wycisnęłam przez zwykłą kuchenną ścierkę.
Po drugie widząc że moje włosy zdecydowanie poszły w czerń postanowiłam zmniejszyć ilość indygo na rzecz innych składników, żeby kolor był nadal bardzo ciemny ale naturalniejszy. Trwałość również się zwiększyła bo przez ostatnie 2 tygodnie były myte prawie codziennie a widziałyście na zdjęciach, że nadal są ciemne.
Wiecie co jest najlepsze? włosy przyciemniam od dawna a dopiero jak zrobiły się całkiem czarne to niektórzy zauważyli zmianę :p.
Skład listopadowej mieszanki:
7 łyżek indygo,
3 łyżki eclipta alba,
2 łyżeczki glinki ghassoul,
2 łyżeczki placenty,
1 kopiata łyżeczka spiruliny,
2 łyżeczki oleju z nasion Meadowfoam- tak wiem, to dużo. Jednak dokładałam już ten olej(tylko w mniejszej ilości) do mieszanki np. farbując odrosty i widziałam jak reagują na niego moje włosy. Zresztą chodziło mi też o efekt jaśniejszy od czerni. Raczej na początku farbowania nikomu nie polecam dodawania oleju do henny bo to może utrudnić farbowanie. Olej ten polecany jest do włosów farbowanych, ma przedłużać trwałość koloru.




Po spłukaniu. Warkocz jeszcze mokry. Zdjęcia robione telefonem, więc kolor zjedzony.

Tym razem włosy nie były matowe. Widać ogromną różnice między efektem po samym indygo oraz po indygo z dodatkami.

Po szamponie:


Od spodu:
Bez lampy i bez sztucznego światła(żarówki). Lekko wilgotne. Zdjęcie trochę przycięte ponieważ sama je robiłam ;), przerzucone na plecy- nie czesane. 10sekund to za mało na wszystko.


Włosy ściemniały w kilka godzin po farbowaniu. Zaraz po spłukaniu tym razem efekt był zerowy(czasami już po spłukaniu były dużo ciemniejsze). Nie farbowały aż tak strasznie  jak zawsze.



Małe porównanie farb -
Khadi- trwałość akurat u mnie najsłabsza. Najbardziej podobała mi się ta ciemnobrązowa. Włosy były po niej naprawdę ciemne. Kolor utrzymał się pół miesiąca(przy farbowaniu 12h)- przy krótszym włosy były takiego samego koloru jak wcześniej ale mam tak z każdą farbą. Nawet te chemiczne zawsze trzymałam na włosach sporo dłużej(czego oczywiście nie polecam). Zafarbowała równomiernie dwukolorowe włosy co było jej największym plusem. Różnica między górą włosów a końcami była spora. Zmywała się zostawiając rudą poświatę. To mnie trochę zniechęcało. Khadi czarna- bardzo delikatnie przyciemniła włosy i znikła z nich bardzo szybko.
Sante- używałam czarnej. Na początku była to naturalna, czasami ciepła czerń(również po 12h) później zmieniała się ona w ciemny brąz. Wybaczam jej to ponieważ farba nie była dopasowana do moich naturalek. Z tego co na niej pisało miała tylko lekko przyciemniać(czyli jest ona dedykowana czarnym i ciemnobrązowym włosom) a mimo to dawała sobie radę :). Po 3 tygodniach już była dużo jaśniejsza, wtedy też włoski miały czerwonawy połysk ale mniejszy niż w przypadku farby khadi. Indygo zmywało się z nich szybciej niż henna. Po tej farbie włosy wyglądały jak po nałożeniu odżywki. Po zmyciu zamiast szorstkości wyczuwałam miękkość. Pachniała chyba najgorzej, ponieważ zapach utrzymywał się aż do jej całkowitego zmycia. Trochę mnie już później to męczyło. Zapach przypominał zgniłe i palone zioła/siano spod konia(czuć to zwłaszcza rano, kiedy farba na włosach jest jeszcze ciepła).
Indygo- trochę też trwało zanim uzyskałam czerń, było to chyba przy 5 farbowaniu i dodatku glinki ghassoul. Na początku trwałość średnia, później miesiąc, teraz dłużej. Kolor wychodzi naturalny, nie widać, że jest on uzyskany poprzez farbowanie. Zapach- nie jest on zbyt przyjemny ale nie utrzymuje się na włosach, więc mój nos może odpocząć. Dzisiaj np. włoski pięknie pachną maską a nie farbą. W składzie mojej mieszanki nie ma henny, więc kolor na początku jest matowy ale i nie zmywa się ona zostawiając rudą poświatę. Samo indygo matowi mi włosy- to minus. Nabierają one blasku po 3-4 myciach. Indygo wraz z dodatkiem placenty nie ma już tego niepożądanego działania. Włosy błyszczą. Szorstkość po zmyciu- średnia. Jest ono bardzo drobno zmielone i dobrze mi się je nakłada- chyba najlepiej. Włosy również wymagają wielogodzinnego farbowania.

To takie tylko moje spostrzeżenia, czyli reakcja moich włosów na wyżej wymienione farby.
 

Zdjęcia wyspy z aparatu mojego brata:


 Liście chronią  przed słońcem, używa się także w tym celu bambusa.











Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...