czwartek, 28 listopada 2013

Drugie urodziny bloga. Włosowe podsumowania/ wyniki konkursu/ przypomnienie o konkursie: "wygraj 10 rosyjskich kosmetyków".

Witajcie :).
Dokładnie 2 lata temu założyłam bloga. 


Kilka zdjęć :).





Aktualnie są podcinane w delikatne U.



Moim celem na ten rok było zapuszczenie grzywki. Podrosła. Podciełam ją w ciągu tego roku tylko raz(i to chyba miesiąc przed zrobieniem zdjęcia-3-4cm). Niezbyt dobra ze mnie włosomaniaczka skoro podcinam włosy raz na rok :D. Moim usprawiedliwieniem jest to, że grzywka jest mega niskoporowata. Jest zdecydowanie silniejsza niż reszta włosów. Nigdy się nie puszy, zawsze jest gładka i najmocniej odbija światło. Co ja bym dała, żeby wszystkie moje włosy takie były ;). Jej minusem jest to, że najwolniej rośnie.



Na pierwszym zdjęciu włosy są jeszcze krótkie, nie dało się ich związać. Na drugim sięgają za biust.


W tym roku doczekałam się kryzysu związanego z farbowaniem. Włosy farbuje indygo(plus takie dodatki jak eclipta, glinka, sól, żel z siemienia). Kolor w tym roku zrobił się zupełnie stały. Indygo nie zmywa mi się z włosów. Tutaj kolor po ponad 4 miesiącach bez farbowania:



Już rok temu wpadłam na pomysł by do mieszanki dodawać glutka z siemienia. Ułatwiło mi to nakładanie oraz zmywanie mieszanki. Po pewnym czasie okazało się , że włosy mogę farbować już jedynie 5,5h(wcześniej całą noc). To też ogromna ulga. Jak widzicie moje włosy były strasznie odporne. Mimo wszystko zaczynało mnie to męczyć. Zaczęłam farbować same odrosty co 1,5 miesiąca. 
Już od pewnego czasu chodziła mi po głowie myśl by na zime sobie odpuścić farbowanie. Dlaczego akurat zimą?. Ponieważ w słońcu mój kolor różni się od farbowanego, gdy go brak to ta różnica jest niewielka. 

Kiedyś:




Obecnie:
Bez lampy:




Różnica między górą i dołem:


Jak widzicie ta różnica zależna jest od światła. Z lampą ją bardzo widać, bez- odrobinę lub wcale.

W tym roku moje włosy przeszły również przez bardzo duży kryzys związany z ich stanem. Podcinane były kilka razy po 4-5 cm.



Z kryzysu jakoś udało mi się wyjść. Wizualnie ich poprawa nastąpiła szybko. Długo zajęło mi schodzenie z rozdwojonych włosów. Na dodatek nadal je widuje na długości. Rozdwoiły mi się chyba wszystkie włoski ;).

Inne zmiany:
-Zrobiły się jeszcze gładsze niż rok temu. Nie dam rady ich spiąć dużą klamerką (kiedyś było inaczej). Udaje mi się to jedynie z mokrymi/wilgotnymi włosami:


Suche włosy spinam(np. podczas kąpieli) aż dwoma dużymi klamrami i małą spinką do włosów. Inaczej wyślizgują się.
-Przez tą gładkość nie mogę ich podkręcić na gąbkowych wałkach(o czym pisałam w ostatniej notce). Ogólnie podkręcenie ich jest bardzo trudne. Najlepiej sprawdza się żel z siemienia zmieszany z piwem bo usztywnia mi włosy. Nic innego już na nie nie działa. 
-Zauważyłam, że trochę łatwiej je obciążyć i trudniej odbić od skalpu niż np. jeszcze kilka miesięcy temu(wtedy nie były aż tak gładkie). Zresztą widać to na zdjęciach pokazujących obecny kolor u nasady włosów.
-Kiedyś po rozczesaniu loków miałam na głowie istne afro, włosów 5x więcej niż normalnie. Obecnie już się tak nie puszą. Pewnie was to zdziwi ale ja to afro(tylko popodkręceniu) lubiłam :D. Mój warkocz był wtedy bardzo gruby.
-Gładkość podczas schnięcia. Dawniej moje mokre włosy były bardzo spuszone. Przytłaczały mnie puchem.



Dawniej wilgotne i suche oraz obecnie wilgotne i suche włosy.
Wilgotnych włosów wizualnie jest mniej. Jednak tam za objętość odpowiadał puch. 

-Każda gumka do włosów ześlizguje mi się z nich. Wyjątkiem jest czarna frotka z pomarańczową lamówką. Czyli wychodzi na to, że mam tylko jedną dobrą frotkę, która nie spada z włosów(no dobra kilka takich samych ;) ) .
- Mój warkocz wizualnie wygląda strasznie "lejąco się". Nie podoba mi się to. Kiedyś wyglądał lepiej ;).

Wypadanie włosów.
Jak wiecie włosy wypadają mi od dawna. Mniej więcej wiem od czego i się lecze ale ich cały czas ubywa. Raz jest lepiej a innym razem gorzej. Włosów mi trochę ubyło ale w ostatnim czasie pojawiały się baby hair i jest w miarę ok. Przedziałek znowu zaczyna wyglądać normalnie. Wszystko macie opisane w walkach o każdy włos. Jak na kogoś mającego problemy zdrowotne odbijające się na włosach , to nie mogę narzekać bo nie wyglądają źle. 

Eksperymentowanie z fryzurami.
Mam dwie lewe ręce do fryzur- to chyba wszystkie wiecie. Jednak mój mąż ma talent i czasami go wykorzystuje ;). Ulubiona tegoroczna fryzurka?:





Warkocz z kłosów.


Ulubione produkty, kuracje:

Domowo:
- Farba z łupinek orzecha(ta z soku okazała się komletną porażką ;), ale do łupinek wróce za rok).
-Farba z owoców bzu(zniwelowała ten paskudny rudy połysk po soku z orzechów)- farba zmyła mi się z włosów po miesiącu.
-Wygładzające kuracje(agar, spirulina, skrobia).
- Październikowa wcierka z palmą sabalową(wypadanie).
- Olejowe płukanki.
- Wszystkie wcierki z dodatkiem cebuli i czosnku- porost(pierwsza, druga).
-Wcierka kawowa- baby hair.
-Korzeń mydlnicy- dodatek do kąpieli, naturalne mydło, dodatek do szamponu(ulepszona kubeczkowa metoda mycia włosów), płukanka.


Szampony:
-Cadey, Bilba NonShampoo oliwka do mycia włosów.
-Natura Siberica szampon do włosów osłabionych Ochrona i Energia.
-Organiczny szampon love2mix z jagodami acai i proteinami pereł.
-Mój własny szampon.
- Szampon guhl- doceniłam po czasie, że włosy były po nim dłużej świeże niż po innych szamponach.
-Organiczny żel pod prysznic. Witaminy dla skóry.


Wygładzanie. Efekt śliskości po pierwszym użyciu:
J Beverly Hills seria taming control do włosów niesfornych i kędzierzawych.
J Beverly Hills maska do włosów i skóry głowy.
Balsam prowansalski Planeta Organica.

Balsamo Lavaggi Frequenti Nutriente - bluorange.


Nawilżenie:
Maska Omia z olejem Makadamia.
Lady Spa silk&argan. Repair mask.
Planeta organica, czarna marokańska maska przeciw wypadaniu.
Masło regeneracyjne Gliss kur - do stosowania jako odżywka b/s podczas kryzysów.


Elektryzowanie/ rozczesywanie.
Kokosowy balsam splend'or- głownie, chociaż inne wyżej wspomniane produkty tez ułatwiały mi rozczesywanie. Balsam jednak uratował życie moim włosom podczas mycia ich deszczówką(deszczówka plątała mi włosy). 
Luksusowy sprej lady spa.
Jonizująca szczotka Babyliss.

Podrażnienia.
Dziegieć brzozowy.
Cerkogel 30, olejek łopianowy.

Końcówki:
Milk_shake glistening argan oil. Preparat z organicznym olejem arganowym.
Cristalli fluidi. Jedwab z siemieniem lnianym.

Oleje, masełka.
Orientana ajurwedyjska terapia do włosów.

Masło czekoladowe Planeta organica.

Poprzednie zestawienie tutaj.

Moje triki?.
Prawie każdą maskę balsam wmasowysuje we włosy i pomagam produktom ułatwiać rozczesywanie.
Rozczesuje włosy na mokro- kilka razy(czyli mokre, potem wilgotne). Dzięki temu są prostsze po wyschnięciu. Nie niszczy ich to. Zdecydowanie łatwiej mi je wtedy rozczesać.
Wolę mniej ale różnorodniej. Danego kosmetyku nakładam mało. Jednak dzięki temu mogę nałożyć na włosy jeszcze coś innego.
Zabezpieczam fryzurę do snu olejkiem, co sprawia, że fryzura rano jest ujarzmiona.
Używam szczotki z włosia dzika. Nie niszczy ich. Po TT bywało, że wyglądały smętnie.
Analizuje składy i poznaje swoje włosy.
Przetłuszczanie się włosów nie zawsze swiadczy o tłustej skórze. Wysuszona reaguje nadmiernym wydzielaniem sebum. Przeważnie jeśli przetłuszczają mi się włosy to własnie z tego powodu.
Podcinam regularnie włosy(hmm tak wiem, pomijając grzywkę). Najpierw nożyczkami z Rossmanna. Jednak te nożyczki są troche zbyt małe dla mojego męża i zamiast podcinać włosy, nacinał je :(. Teraz używam nożyczek biurowych... moje usprawiedliwienie?- nie niszczą mi włosów. 
Nie unikam silikonów. Prawdę mówiąc są one dla moich włosów obojętne. Jednak nie używam ich w szamponach i wolę te lekkie.
Trzecie lub czwarte mycie włosów odbywa się z szamponem z sles. Tak, to często. Jednak moje włosy tego wymagają. Wymagały tego nawet dawniej. Inaczej zbuntuje mi się skalp. Szampon szamponowi z sles nierówny. Jedne wysuszają mi włosy ale inne nie i ich się trzymam. Dlatego do tej pory używam szamponu BingoSpa(teraz tej kolagenowej wersji z ziołami, dobija dna).
Im mniej chemi na skalpie tym lepiej ale mój jest bardzo wrażliwy.Przeszłam w życiu już przez ogromny problem z łupieżem,potem bardzo dużym przetłuszczaniem się włosów. Tłustymi, żółtymi łuskami, mocnym świądem skalpu. Objawami jak przy łzs. Jednak u lekarza nie byłam, mimo, że trwało to wiele miesięcy. Panuje nad objawami ale nie moge sobie np. odpuścić dbania o skórę głowy. Co jakiś czas służy mi użycie czegoś przeciwłupieżowego. 



Dla zainteresowanych włosy członków mojej rodziny tutaj.



Też zauważacie podobne zmiany na swoich włosach?.



Wyniki urodzinowego konkursu. Gratuluje kochana. Z tego co kojarze to chyba będziesz mieć teraz spory zapas odzywki DeBa :D. Czekam 3 dni na adres. 

Szkoda, że tak mało osób się zgłosiło. Wymagania były zerowe, nawet nie trzeba było obserwowac bloga. Reszta to tylko dodatkowe losy(obserwowanie, banerek).






Aktualny konkurs. Wygraj zestaw 10 rosyjskich kosmetyków tutaj.
Konkurs trwa do jutra.






poniedziałek, 25 listopada 2013

Papiloty: z gąbki vs gumowe. Wałki : gąbkowe vs plastikowe. Moje spostrzeżenia./ KONKURSY.

Witajcie :).
Do podkręcania włosów używam różnych ilości wałków lub papilotów.

Papiloty z gąbki
W środku znajduje się giętki drut. Papiloty są taniutkie i łatwo dostępne. Nie spadają z włosów(nawet bardzo śliskich). Mogę w nich spać, są wygodne.
Minusem takich papilotów jest to, że plączą włosy podczas ich ściągania:
Nie jest to norma. Jednak bywa, że niektóre z nich ciężko mi zdjąć i szarpiąc się z papilotem wyrywam sobie włosy.

Gumowe papiloty.
Papiloty gumowe również sa wygodne. Łatwo się je nakłada. Mam wrażenie, że uzyskuje po nich ładniejszy skręt włosów. Nie plączą włosów. Nie ma mowy o szarpaniu się z papilotem podaczas jego ściągania.
Minusem jest to, że trudniej mi je założyć. Moje śliskie włosy jakimś cudem się z nich wyślizgują:


Strzałką zaznaczyłam zdjęcie gdzie widać taką jakby dziurę. Te włosy są jedynie pofalowane ponieważ wyślizgnęły mi się z papilotu. Papiloty są cięższe niż te z gąbki. Jednak obydwa rodzaje papilotów prasują mi włosy przy skalpie -zwłaszcza jesli papiloty nawine jedynie na włosy do ramion. Pomaga spięcie włosów u nasady spinką(tak jak na zdjęciu) .
Dzięki temu efekt prasowania jest zneutralizowany. Jeśli chce uzyskać większy efekt push up, to po rozpuszczeniu włosów zaczesuje je do tyłu. 






Plastikowe wałki.
Skręt jest mocniejszy niż ten po wałkach z gąbki. Nie spadają. Wałki są bardzo tanie i łatwo dostępne. Nie da się w nich spać.
Minusem jest to, że tak samo jak papiloty z gąbki plączą włosy.


Gąbkowe wałki.
Wałki kupiłam za grosze w chińskim sklepie. Widziałam je na zagranicznych stronach. Wałki nie plączą włosów. Włosy są słabiej dociśnięte do wałką. Dzięki czemu skręt jest luźniejszy, naturalniejszy.
Minusem jest to, że wałki nie sprawdzą się na bardzo śliskich i opornych włosach. Kiedyś uzyskiwałam po nich ładny i naturalny skręt


...a obecnie po użyciu tych wałków podkręcają mi się jedynie końcówki.






Jeśli chodzi o papiloty czy wałki to sprawdza się u mnie stosowanie rekordowych ilości(np.25- 30) ;). Im więcej papilotów czy wałków tym mocniejszy skręt.... ale to dobrze, ponieważ włosy szybko mi się prostują. 
Jak widać na zdjęciu, mimo wszystko tych włosów na każdym papilocie jest dużo. Nie dałabym rady użyć mniejszej ilości.



Czego używacie do podkręcania włosów? . Które zdjęcie podoba wam się najbardziej?.




Przypominam o konkursach.
1- Wygraj zestaw 10 rosyjskich kosmetyków tutaj.
Konkurs trwa do 29 listopada.

2-Urodzinowy konkurs- ekologiczna torba, palma sabalowa, odlewki, potasowe mydło, balsam splend'or, DeBa tutaj.
Konkurs trwa do dzisiaj!!!




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...