Najpierw nowości ze sklepu prostoznatury.
Błotna maska(już na trzecim miejscu znajduje się błoto z Morza Martwego) przeciw wypadaniu włosów. Dostępność tutaj, skład i opinie tutaj.
Łaźnia Agafii- maska do ciała antycellulitowa. Skusił mnie obiecany przez producenta efekt rozgrzania skóry(lubię to :D ).
Nowości z mazideł.
Łyżeczka miarowa oraz suchy ekstrakt z czerwonej koniczyny 20%.
Opis z mazideł:
"Suchy ekstrakt z liści i kwiatów czerwonej koniczyny („Trifolium pratense L.” ) standaryzowany na zawartość izoflawonów: biochaniny, formononetiny, genisteiny i daidzeiny - 20%.
Koniczyna czerwona występuje w całej Europie, w środkowej Azji oraz północnej Afryce. Została naturalizowana i jest uprawiana także w Australii i obydwu Amerykach. W Polsce jest rośliną pospolitą.
Izoflawony należą do grupy fitohormonów, czyli substancji regulujących wzrost i dojrzewanie roślin oraz fitoestrogenów, czyli substancji pochodzenia roślinnego, które wykazują aktywność estrogenową lecz same nie są estrogenami. Związki te mają bardzo podobny do naturalnych estrogenów człowieka wpływ na skórę, lecz działają znacznie słabiej. Dzięki specyficznej budowie chemicznej wiążą się z receptorem estrogenowym w skórze.
Estrogeny czyli żeńskie hormony płciowe, są jednym z czynników decydującym o odmienności skóry u mężczyzn i kobiet. Dzięki nim skóra kobieca jest bardziej miękka i delikatna w dotyku niż skóra mężczyzn. Odpowiedni poziom estrogenów zapewnia odpowiednie nawilżenie, jędrność i napięcie skóry. Estrogeny zmniejszają wydzielanie łoju i powodują, że jest on o wiele rzadszy, co ułatwia mu opuszczanie ujść gruczołów łojowych.
Spadek wydzielania estrogenów w wieku 45 - 50 lat, w tzw. okresie menopauzalnym, uważany jest za jeden z czynników starzenia się skóry. Skóra kobiety zmienia wówczas swoją gęstość, traci sprężystość, elastyczność i jednolity koloryt oraz staje się bardziej sucha, cienka i wiotka. Pojawiają się nie-mimiczne zmarszczki. Naczynia krwionośne są bardziej kruche, łatwo ulegają uszkodzeniu oraz źle przewodzą substancje odżywcze i tlen co skutkuje poszarzeniem kolorytu cery. Zmniejsza się płaszcz lipidowy skóry, stanowiący jej naturalną barierę ochronną przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, a więc osłabieniu ulegają także funkcje ochronne skóry. Nierzadko pojawia się również silniejszy łojotok i kłopot z nadmiernym wzrostem włosów na twarzy.
W latach 80-tych i 90-tych przemysł kosmetyczny zaproponował kobietom kremy z hormonami pochodzenia zwierzęcego, np. z wyciągami z łożyska, wyciągami embrionalnymi, płynem owodniowym. Regularne ich stosowanie przez dłuższy okres czasu powodowało, że skóra starzała się wolniej i odzyskiwała dawny blask. Jednak z czasem i jak wykazały liczne badania, okazało się, że efekt tego typu wyrobów kosmetycznych nie ogranicza się jedynie do miejsca aplikacji kremu. Hormony oddziaływały na cały organizm i zakłócały szereg funkcji fizjologicznych. Z tego też powodu w wielu krajach, w tym także w Polsce, zabroniono stosowania w kosmetyce estrogennych hormonów pochodzenia zwierzęcego.
Fakt ten przyczynił się do poszukiwania roślinnych substancji o podobnym działaniu, lecz nie powodujących ogólnoustrojowego działania i niepożądanych efektów ubocznych.
Karierę fitoestrogenów w kosmetologii zapoczątkowało odkrycie naukowców, iż kobiety w Azji, które spożywają dużo soi, rzadziej cierpią na objawy zespołu klimakteryjnego oraz rzadziej chorują na hormono -zależne nowotwory i choroby naczyniowe.
Wykazano, że genisteina, którą po raz pierwszy wyizolowano z soi w 1931 roku, wykazuje działanie nie tylko estrogenne, ale jest również silnym antyoksydantem, który zapobiega rozwojowi raka oraz starzeniu się skóry pod wpływem promieni słonecznych.
Izoflawony należą do grupy fitohormonów, czyli substancji regulujących wzrost i dojrzewanie roślin oraz fitoestrogenów, czyli substancji pochodzenia roślinnego, które wykazują aktywność estrogenową lecz same nie są estrogenami. Związki te mają bardzo podobny do naturalnych estrogenów człowieka wpływ na skórę, lecz działają znacznie słabiej. Dzięki specyficznej budowie chemicznej wiążą się z receptorem estrogenowym w skórze.
Estrogeny czyli żeńskie hormony płciowe, są jednym z czynników decydującym o odmienności skóry u mężczyzn i kobiet. Dzięki nim skóra kobieca jest bardziej miękka i delikatna w dotyku niż skóra mężczyzn. Odpowiedni poziom estrogenów zapewnia odpowiednie nawilżenie, jędrność i napięcie skóry. Estrogeny zmniejszają wydzielanie łoju i powodują, że jest on o wiele rzadszy, co ułatwia mu opuszczanie ujść gruczołów łojowych.
Spadek wydzielania estrogenów w wieku 45 - 50 lat, w tzw. okresie menopauzalnym, uważany jest za jeden z czynników starzenia się skóry. Skóra kobiety zmienia wówczas swoją gęstość, traci sprężystość, elastyczność i jednolity koloryt oraz staje się bardziej sucha, cienka i wiotka. Pojawiają się nie-mimiczne zmarszczki. Naczynia krwionośne są bardziej kruche, łatwo ulegają uszkodzeniu oraz źle przewodzą substancje odżywcze i tlen co skutkuje poszarzeniem kolorytu cery. Zmniejsza się płaszcz lipidowy skóry, stanowiący jej naturalną barierę ochronną przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, a więc osłabieniu ulegają także funkcje ochronne skóry. Nierzadko pojawia się również silniejszy łojotok i kłopot z nadmiernym wzrostem włosów na twarzy.
W latach 80-tych i 90-tych przemysł kosmetyczny zaproponował kobietom kremy z hormonami pochodzenia zwierzęcego, np. z wyciągami z łożyska, wyciągami embrionalnymi, płynem owodniowym. Regularne ich stosowanie przez dłuższy okres czasu powodowało, że skóra starzała się wolniej i odzyskiwała dawny blask. Jednak z czasem i jak wykazały liczne badania, okazało się, że efekt tego typu wyrobów kosmetycznych nie ogranicza się jedynie do miejsca aplikacji kremu. Hormony oddziaływały na cały organizm i zakłócały szereg funkcji fizjologicznych. Z tego też powodu w wielu krajach, w tym także w Polsce, zabroniono stosowania w kosmetyce estrogennych hormonów pochodzenia zwierzęcego.
Fakt ten przyczynił się do poszukiwania roślinnych substancji o podobnym działaniu, lecz nie powodujących ogólnoustrojowego działania i niepożądanych efektów ubocznych.
Karierę fitoestrogenów w kosmetologii zapoczątkowało odkrycie naukowców, iż kobiety w Azji, które spożywają dużo soi, rzadziej cierpią na objawy zespołu klimakteryjnego oraz rzadziej chorują na hormono -zależne nowotwory i choroby naczyniowe.
Wykazano, że genisteina, którą po raz pierwszy wyizolowano z soi w 1931 roku, wykazuje działanie nie tylko estrogenne, ale jest również silnym antyoksydantem, który zapobiega rozwojowi raka oraz starzeniu się skóry pod wpływem promieni słonecznych.
W porównaniu z soją, ekstrakt z czerwonej koniczyny, zawiera znacznie więcej izoflawonów w postaci formononetiny i bioachaniny A. Te składniki są wyjątkowo łatwo przyswajane przez kobiecy organizm, ponieważ są bardzo zbliżone budową do kobiecych estrogenów. Ekstrakt ponadto wykazuje działanie przeciwzapalne i antyoksydacyjne.
Właściwości kosmetyczne ekstraktu z czerwonej koniczyny:
*działa antyoksydacyjnie;
*stymuluje fibroblasty (komórki tkanki łącznej wytwarzające włókienka białkowe budujące tkankę, np. w skórze) do syntezy kolagenu i elastyny - wygładzenie zmarszczek, wzrost gęstości i elastyczności skóry;
*ujędrnia skórę twarzy i biustu;
*hamuje działanie metaloproteinaz np. kolagenezy rozkładającej włókna kolagenowe skóry;
*chroni skórę przed uszkodzeniem przez promieniowanie UVB;
*stymuluje syntezę kwasu hialuronowego - wzrost nawilżenia i napięcia skóry;
*działa antybakteryjnie i przeciwzapalnie- przyspiesza gojenie podrażnień;
*reguluje nadmierne wydzielanie łoju oraz zmniejsza rozszerzone pory.
Właściwości kosmetyczne ekstraktu z czerwonej koniczyny:
*działa antyoksydacyjnie;
*stymuluje fibroblasty (komórki tkanki łącznej wytwarzające włókienka białkowe budujące tkankę, np. w skórze) do syntezy kolagenu i elastyny - wygładzenie zmarszczek, wzrost gęstości i elastyczności skóry;
*ujędrnia skórę twarzy i biustu;
*hamuje działanie metaloproteinaz np. kolagenezy rozkładającej włókna kolagenowe skóry;
*chroni skórę przed uszkodzeniem przez promieniowanie UVB;
*stymuluje syntezę kwasu hialuronowego - wzrost nawilżenia i napięcia skóry;
*działa antybakteryjnie i przeciwzapalnie- przyspiesza gojenie podrażnień;
*reguluje nadmierne wydzielanie łoju oraz zmniejsza rozszerzone pory.
Substancje aktywne: izoflawony: biochanina, formononetina, genisteina i daidzeina; białko; witaminy; potas, magnez, fosfor, wapń, żelazo.
Aplikacja: przeciwzmarszczkowe i nawilżające preparaty dla cery dojrzałej suchej i przetłuszczającej się; regenerujące i przeciwzapalne dla cer podrażnionych retinoidami; przeciwtrądzikowe i regulujące nadmierne wydzielanie serum, ujędrniające do twarzy i biustu
Sugerowane stężenie: 1-3 %
Ciężar nasypowy: 0,48 g/ml
Rozpuszczalność: w alkoholu etylowym 95% (spirytus) + układ wodno-olejowy (emulsja)."
Ponadto czerwona koniczyna jest cenionym środkiem w walce z wypadaniem włosów. Jest bogatym źródłem izoflawonów (rozpuszczalnych w wodzie substancji chemicznych, działających jak estrogeny i występujących w wielu roślinach), potasu, witaminy C, niacyny, fosforu, magnezu, chromu ,kwasów organicznych- salicylowy, kofeinowy i linolenowy. Osłabiają one działanie wpływów środowiska na organizm(promieniowanie ultrafioletowe, wolne rodniki) Na rynku znajduje się wiele suplementów diety z tym składnikiem, jak i kilka wcierek do stosowania zewnętrznego. Sama zdecydowałam się stosowanie jej zewnętrznie(ze względu na możliwe skutki uboczne). Jest pomocna przy leczeniu egzemy, łuszczycy i innych schorzeń skóry(miejscowo, w postaci kremów, płynnych ekstraktów). Oczyszcza krem, działa moczopędnie, wykrztuśnie, poprawia krążenie i pomaga oczyścić krew. Czerwona koniczyna hamuje aktywność 5-alfa reduktazy odpowiedzialnego za łysienie androgenowe. Stymuluje odrost owych włosów(intensywna terapia 5%, podtrzymanie efektu do 3% ekstraktu). Posiada silne właściwości antyoksydacyjne(dodałam go do mojego domowego toniku). Napar z czerwonej koniczyny może być stosowany do przemywana oczu(w zapaleniu spojówek). Działa przeciwstarzeniowo i regeneracyjnie na komórki skóry, spłyca zmarszczki.
Nie powinny jej przyjmować kobiety w ciąży. Podobno może zmniejszać działanie pigułek anty(taką informację znalazłam na kilku zagranicznych stronach). Zmniejsza krzepliwość krwi. Cenią ją sobie kobiety w okresie menopauzy. Może pomóc z zapobiegnięciu utraty masy kostnej. Obniża cholesterol, zapobiega niestrawnością oraz falom gorąca(zmniejsza ich intensywność, choć to akurat kwestia sporna). Niweluje tkliwość piersi(zapobiega gromadzeniu wody w organizmie). Zewnętrznie warto mieszać ją z pokrzywą, wierzbownicą, korzeniem łopianu.
Wyniki badań po stosowaniu preparatu o nazwie capixyl(zawiera w składzie wciąg z czerwonej koniczyny) tutaj.
O czerwone koniczynie czytałam już dawno, ostatnio przypomniała mi o niej Eter. Zdecyduje się jeszcze na płukankę(to jak dorwę suszoną koniczynę).
Przygotowałam własną wcierkę z tym składnikiem.
- 1 mała łyżeczka korzenia łopianu- stosuje się go jako środek poprawiający pracę wątroby, regulujący działanie gruczołów potowych i łojowych, hamujący wypadanie włosów, bylicy bożego drzewka-posiada właściwości lecznicze, koi podrażnienie skóry głowy, egzemę, złuszczanie ale również podobno posiada właściwości wspomagające wzrost włosów :). Dodatkowo bylica ma właściwości tonizujące, poleca się ją do płukanek dla włosów tłustych. Bylica ta wzmacnia, poprawia krążenie i ukrwienie skóry, pokrzywy- działa tonizująco, wzmacniająco, zielonej kawy(pobudzająca kofeina), korzenia prawoślazu(ze względu na zawartość śluzów), herbaty rozgrzewającej(składa się jedynie z cynamonu,kardamonu,imbiru, goździków, czarnego pieprzu- pachnie cynamonem i faktycznie rozgrzewa, podobną mieszankę można przygotować w domu ),
- odrobina owoców palmy sabalowej( dzięki niej odrasta mi to co wypadło, jeszcze daleka droga do dawnej gęstości ale jest lepiej),
-3 liście gruszy(przyczynia się do powstawania baby hair),
Całość zalałam 100 wody i zagotowałam.
Niecałe 50 ml przelałam do pojemniczka z ciemnego szkła. Dodałam jeszcze:
-1 ml kofeiny,
-2,5 ml suchego ekstraktu z czerwonej koniczyny. Rozpuściłam go w wódce(2 łyżeczkach).
Wcierka wydaje się być mimo wszystko lekka.
Miałyście coś z tych produktów?. Trzymajcie kciuki . :).
P.s *dzięki mojemu mężowi będę w najbliższych testować inne niespotykane i naturalne herbatki(a nawet same pąki kwiatów) ,chyba czytał ostatnio mojego bloga :D .
Szykuje się na reaktywację płukanek z resztek.
