piątek, 14 lutego 2014

Nowości, ekstrakt z czerwonej koniczyny(walka o każdy włos), nowa wcierka.

Witam :).

Najpierw nowości ze sklepu prostoznatury.
Błotna maska(już na trzecim miejscu znajduje się błoto z Morza Martwego)  przeciw wypadaniu włosów. Dostępność tutaj, skład i opinie tutaj.

Łaźnia Agafii- maska do ciała antycellulitowa. Skusił mnie obiecany przez producenta efekt rozgrzania skóry(lubię to :D ).

Nowości z mazideł.
Łyżeczka miarowa oraz suchy ekstrakt z czerwonej koniczyny 20%.



Opis z mazideł:
"Suchy ekstrakt z liści i kwiatów czerwonej koniczyny („Trifolium pratense L.” ) standaryzowany na zawartość izoflawonów: biochaniny, formononetiny, genisteiny i daidzeiny - 20%.
Koniczyna czerwona występuje w całej Europie, w środkowej Azji oraz północnej Afryce. Została naturalizowana i jest uprawiana także w Australii i obydwu Amerykach. W Polsce jest rośliną pospolitą.
Izoflawony należą do grupy fitohormonów, czyli substancji regulujących wzrost i dojrzewanie roślin oraz fitoestrogenów, czyli substancji pochodzenia roślinnego, które wykazują aktywność estrogenową lecz same nie są estrogenami. Związki te mają bardzo podobny do naturalnych estrogenów człowieka wpływ na skórę, lecz działają znacznie słabiej. Dzięki specyficznej budowie chemicznej wiążą się z receptorem estrogenowym w skórze.
Estrogeny czyli żeńskie hormony płciowe, są jednym z czynników decydującym o odmienności skóry u mężczyzn i kobiet. Dzięki nim skóra kobieca jest bardziej miękka i delikatna w dotyku niż skóra mężczyzn. Odpowiedni poziom estrogenów zapewnia odpowiednie nawilżenie, jędrność i napięcie skóry. Estrogeny zmniejszają wydzielanie łoju i powodują, że jest on o wiele rzadszy, co ułatwia mu opuszczanie ujść gruczołów łojowych.
Spadek wydzielania estrogenów w wieku 45 - 50 lat, w tzw. okresie menopauzalnym, uważany jest za jeden z czynników starzenia się skóry. Skóra kobiety zmienia wówczas swoją gęstość, traci sprężystość, elastyczność i jednolity koloryt oraz staje się bardziej sucha, cienka i wiotka. Pojawiają się nie-mimiczne zmarszczki. Naczynia krwionośne są bardziej kruche, łatwo ulegają uszkodzeniu oraz źle przewodzą substancje odżywcze i tlen co skutkuje poszarzeniem kolorytu cery. Zmniejsza się płaszcz lipidowy skóry, stanowiący jej naturalną barierę ochronną przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, a więc osłabieniu ulegają także funkcje ochronne skóry. Nierzadko pojawia się również silniejszy łojotok i kłopot z nadmiernym wzrostem włosów na twarzy.

W latach 80-tych i 90-tych przemysł kosmetyczny zaproponował kobietom kremy z hormonami pochodzenia zwierzęcego, np. z wyciągami z łożyska, wyciągami embrionalnymi, płynem owodniowym. Regularne ich stosowanie przez dłuższy okres czasu powodowało, że skóra starzała się wolniej i odzyskiwała dawny blask. Jednak z czasem i jak wykazały liczne badania, okazało się, że efekt tego typu wyrobów kosmetycznych nie ogranicza się jedynie do miejsca aplikacji kremu. Hormony oddziaływały na cały organizm i zakłócały szereg funkcji fizjologicznych. Z tego też powodu w wielu krajach, w tym także w Polsce, zabroniono stosowania w kosmetyce estrogennych hormonów pochodzenia zwierzęcego.
Fakt ten przyczynił się do poszukiwania roślinnych substancji o podobnym działaniu, lecz nie powodujących ogólnoustrojowego działania i niepożądanych efektów ubocznych.
Karierę fitoestrogenów w kosmetologii zapoczątkowało odkrycie naukowców, iż kobiety w Azji, które spożywają dużo soi, rzadziej cierpią na objawy zespołu klimakteryjnego oraz rzadziej chorują na hormono -zależne nowotwory i choroby naczyniowe.
Wykazano, że genisteina, którą po raz pierwszy wyizolowano z soi w 1931 roku, wykazuje działanie nie tylko estrogenne, ale jest również silnym antyoksydantem, który zapobiega rozwojowi raka oraz starzeniu się skóry pod wpływem promieni słonecznych.
W porównaniu z soją, ekstrakt z czerwonej koniczyny, zawiera znacznie więcej izoflawonów w postaci formononetiny i bioachaniny A. Te składniki są wyjątkowo łatwo przyswajane przez kobiecy organizm, ponieważ są bardzo zbliżone budową do kobiecych estrogenów. Ekstrakt ponadto wykazuje działanie przeciwzapalne i antyoksydacyjne.

Właściwości kosmetyczne ekstraktu z czerwonej koniczyny:
*działa antyoksydacyjnie;
*stymuluje fibroblasty (komórki tkanki łącznej wytwarzające włókienka białkowe budujące tkankę, np. w skórze) do syntezy kolagenu i elastyny - wygładzenie zmarszczek, wzrost gęstości i elastyczności skóry;
*ujędrnia skórę twarzy i biustu;
*hamuje działanie metaloproteinaz np. kolagenezy rozkładającej włókna kolagenowe skóry;
*chroni skórę przed uszkodzeniem przez promieniowanie UVB;
*stymuluje syntezę kwasu hialuronowego - wzrost nawilżenia i napięcia skóry;
*działa antybakteryjnie i przeciwzapalnie- przyspiesza gojenie podrażnień;
*reguluje nadmierne wydzielanie łoju oraz zmniejsza rozszerzone pory.

Substancje aktywne: izoflawony: biochanina, formononetina, genisteina i daidzeina; białko; witaminy; potas, magnez, fosfor, wapń, żelazo.

Aplikacja: przeciwzmarszczkowe i nawilżające preparaty dla cery dojrzałej suchej i przetłuszczającej się; regenerujące i przeciwzapalne dla cer podrażnionych retinoidami; przeciwtrądzikowe i regulujące nadmierne wydzielanie serum, ujędrniające do twarzy i biustu
Sugerowane stężenie: 1-3 %
Ciężar nasypowy: 0,48 g/ml
Rozpuszczalność: w alkoholu etylowym 95% (spirytus) + układ wodno-olejowy (emulsja)."

Ponadto czerwona koniczyna jest cenionym środkiem w walce z wypadaniem włosów. Jest bogatym źródłem izoflawonów (rozpuszczalnych w wodzie substancji chemicznych,  działających jak estrogeny i występujących w wielu roślinach), potasu, witaminy C, niacyny, fosforu, magnezu, chromu ,kwasów organicznych- salicylowy, kofeinowy i linolenowy. Osłabiają one działanie wpływów środowiska na organizm(promieniowanie ultrafioletowe, wolne rodniki) Na rynku znajduje się wiele suplementów diety z tym składnikiem, jak i kilka wcierek do stosowania zewnętrznego. Sama zdecydowałam się stosowanie jej zewnętrznie(ze względu na możliwe skutki uboczne). Jest pomocna przy leczeniu egzemy, łuszczycy i innych schorzeń skóry(miejscowo, w postaci kremów, płynnych ekstraktów).  Oczyszcza krem, działa moczopędnie, wykrztuśnie, poprawia krążenie i pomaga oczyścić krew. Czerwona koniczyna  hamuje aktywność 5-alfa reduktazy odpowiedzialnego za łysienie androgenowe. Stymuluje odrost owych włosów(intensywna terapia 5%, podtrzymanie efektu do 3% ekstraktu). Posiada silne właściwości antyoksydacyjne(dodałam go do mojego domowego toniku). Napar z czerwonej koniczyny może być stosowany do przemywana oczu(w zapaleniu spojówek). Działa przeciwstarzeniowo i regeneracyjnie na komórki skóry, spłyca zmarszczki.
Nie powinny jej przyjmować kobiety w ciąży. Podobno może zmniejszać działanie pigułek anty(taką informację znalazłam na kilku zagranicznych stronach). Zmniejsza krzepliwość krwi. Cenią ją sobie kobiety w okresie menopauzy. Może pomóc z zapobiegnięciu utraty masy kostnej. Obniża cholesterol, zapobiega niestrawnością oraz falom gorąca(zmniejsza ich intensywność, choć to akurat kwestia sporna). Niweluje tkliwość piersi(zapobiega gromadzeniu wody w organizmie). Zewnętrznie warto mieszać ją z pokrzywą, wierzbownicą, korzeniem łopianu.
Wyniki badań po stosowaniu preparatu o nazwie capixyl(zawiera w składzie wciąg z czerwonej koniczyny) tutaj.
O czerwone koniczynie czytałam już dawno, ostatnio przypomniała mi o niej Eter. Zdecyduje się jeszcze na płukankę(to jak dorwę suszoną koniczynę).
Przygotowałam własną wcierkę z tym składnikiem.
- 1 mała łyżeczka korzenia łopianu- stosuje się go jako środek poprawiający pracę wątroby, regulujący działanie gruczołów potowych i łojowych, hamujący wypadanie włosów, bylicy bożego drzewka-posiada właściwości lecznicze, koi podrażnienie skóry głowy, egzemę, złuszczanie ale również podobno posiada właściwości wspomagające wzrost włosów :). Dodatkowo bylica ma właściwości tonizujące, poleca się ją do płukanek dla włosów tłustych. Bylica ta wzmacnia, poprawia krążenie i ukrwienie skóry, pokrzywy- działa tonizująco, wzmacniająco, zielonej kawy(pobudzająca kofeina), korzenia prawoślazu(ze względu na zawartość śluzów), herbaty rozgrzewającej(składa się jedynie z cynamonu,kardamonu,imbiru, goździków, czarnego pieprzu- pachnie cynamonem i faktycznie rozgrzewa, podobną mieszankę można przygotować w domu ),

- odrobina owoców palmy sabalowej( dzięki niej odrasta mi to co wypadło, jeszcze daleka droga do dawnej gęstości ale jest lepiej),
-3 liście gruszy(przyczynia się do powstawania baby hair),
Całość zalałam 100 wody i zagotowałam.
Niecałe 50 ml przelałam do pojemniczka z ciemnego szkła. Dodałam jeszcze:
-1 ml kofeiny,
-2,5 ml suchego ekstraktu z czerwonej koniczyny. Rozpuściłam go w wódce(2 łyżeczkach).





Wcierka wydaje się być mimo wszystko lekka. 

Miałyście coś z tych produktów?. Trzymajcie kciuki . :).

P.s *dzięki mojemu mężowi będę w najbliższych testować inne niespotykane i naturalne herbatki(a nawet same pąki kwiatów) ,chyba czytał ostatnio mojego bloga :D .
Szykuje się na reaktywację płukanek z resztek.



31 komentarzy:

  1. Jak tam wypadanie? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 40, 50 włosów(jest tak samo jak podczas ostatniej walki, dlatego nie ma nowej). Jest dobrze, ale walczę o baby hair(i wzmocnienie cebulek) bo mam marny odrost nowych włosków. Po palmie się pojawiają ale to nadal za mało a tęsknie za dawną gęstością ;).

      Usuń
    2. muszę się wziąć w garść i kupić palmę

      Usuń
    3. jejku muszę się wzorować twoją walką. Mi włosy wypadają strasznie :C ostatnio jak się myłam wypadło mi około 300 włosów ;CCC

      Usuń
    4. To dużo, lepiej się tym zająć jak najszybciej :*

      Usuń
  2. koniczynka, koniczynka :D spojrzałam na cenę na Mazidłach i chyba jednak postawię na mocny wywar z mojej koniczyny z Flosu ;) oj chciałabym pobawić się w przygotowanie domowej wcierki, jednak za dużo Kulpolów mam w zapasie :D

    dzisiaj z kolei testuję na długości olej arganowy :) jestem ciekawa jak się sprawdzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starczy mi na kilka wcierek :D. Jednak suszoną też kiedyś kupię :). Ciekawe :), u mnie olej arganowy lepiej się sprawdzał w maskach. Solo nabłyszczał, niewielka ilość sprawiała, że włosy były natłuszczone, ale nic więcej nie zaobserwowałam.

      Usuń
  3. nie miałam nic z Twoich cudeniek ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam kciuki i czekam na rezultaty wcierki. Ostatnio mi lecą dość mocno włosy i muszę też trochę pokombinować aby mniej wypadały.

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do hormonów w kremach to ja używam z naturalnym progesteronem, ale w celach leczniczych przy moich zaburzeniach hormonalnych i na razie działa rewelacyjnie. Piszę to tylko jako ciekawostka, bo wspomniałaś o hormonach w kosmetykach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kusisz, kusisz. Co to za kwiaty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1-Ręcznie zwijana biała herbata. Po zaparzeniu otwiera się
      ukazując kwiaty nagietka oraz amarantusa.
      2-chyba- Biała herbata ręcznie zwijana z najmłodszych liści herbacianych na kształt kuli, która po zaparzeniu otwiera się, ukazując szczególnie piękny, wielki, pomarańczowy kwiat lilii.

      Usuń
  7. wiem co to znaczy walka z wypadaniem;/
    zawsze miałam gęste włosy a teraz mam połowe tego co kiedyś ;(
    masakra już nie wiem co robić :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale szybko poszłaś z tą koniczyną ;) Mam nadzieję, że będzie Ci służyć! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz tą maskę!Koniecznie napisz jak działa-ineresuje mnie również Twoja opinia na temat maski Banii Agafji z mumio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, na chwilę obecną mogę powiedzieć jedynie, że jest gęsta :D

      Usuń
  10. 3mam kciuki zeby wcierka dobrze sie spisala i czekam na relacje :) Moze i ja sie kiedys skusze na koniczynke ;) Obecnie wcieram palme, jednak nie do konca jestem przekonana, czy faktycznie dziala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od dawna?. Na mnie np. pierwsza wcierka z palmą nie podziałała i lepiej na mnie działają miękkie owoce, nie wysuszone na wiór :).

      Usuń
  11. Jakież ciekawe nowości! :)
    Te herbatki z pąków kwiatów są naprawdę fascynujące. Niestety ostatnio trafiłam na niezbyt smaczną...

    OdpowiedzUsuń
  12. Trzymam kciuki!
    W ogóle.. Ty maga pomysłowa jesteś, kobieto! W życiu by mi ine przyszło do głowy, żeby coś takkiego zmieszać w ten sposób. A w ogóle to o tych wszystkich rzeczach pierwszy raz słyszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. droga Eve :) mam do Ciebie jedno malutkie pytanko :) czy mogę mieszać dwie wcierki, tzn do kozieradki dolać wodę brzozową? i tak wetrzeć ją w skórę głowy? stosowałam je solo i efekt był dobry i zastanawiam się czy po zmieszaniu tych dwóch byłby jeszcze lepszy. dziękuję i serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wtedy dodatkowo zakonserwujesz kozieradkę :)

      Usuń
  14. Ale piękną wcierkę sporządziłaś :) Przed zaparzeniem wygląda bosko! :) Oby się u Ciebie jak najlepiej sprawdziła :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zaciekawiłaś mnie koniczyną.

    OdpowiedzUsuń
  16. Niezła ta koniczynka ;-D jestem ciekawa efektów! ;-) trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  17. Maska wygląda fajnie, jestem ciekawa jak się sprawdzi u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zainspirowałaś mnie do stworzenia podobnej wcierki, którą głównie mam zamiar smarować brwi, linię włosów na czole i odrośniętą grzywkę. Ciekawe jak moja mieszanka się sprawdzi, bo widzę, że twoje dają super efekty :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Niezła wcierka :) Zaciekawił mnie ten ekstrakt z czerwonej koniczyny :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...